Disznókő jest wyjątkową posiadłością, być może najpiękniejszą a na pewno spośród pięknych najłatwiej dostępną, położoną tuż przy głównej drodze przecinającej region winiarski i ruchliwych skrzyżowaniach wiodących do Bodrogkeresztúr, Tokaju, Tarcal i Mád.
Historyczna i współczesna architektura, duży parking, długo otwarta winoteka, restauracja z dobrymi lunchami, na które wpadają winiarze (można w niej kupić znakomite wina różnych producentów w dobrych cenach), raz w miesiącu Targ Tokajski z lokalnymi produktami i zazwyczaj jakąś ciekawą degustacją, czynią z Disznókő jedną z najczęściej odwiedzanych winiarni w Tokaju.
Rozległa, 150-hektarowa posiadłość zachęca do spacerów i pikników. Można z jej ścieżek i polanek podziwiać górę Tokajską i Nizinę Węgierską ale kilkunastominutowy spacer wzdłuż kamiennych murów oporowych na zachodnim stoku pozwala też spojrzeć na północ, na słynne winnice koło Mád.
Posiadłość Disznókő jest wizytówką Tokaju. To samo można powiedzieć o powstających tam winach. Nowoczesne, świetne technicznie, z przewagą win słodkich, od początku lat 90-tych w awangardzie odradzającego się Tokaju.
W Polsce dostępne są od dawna, dawniej w Domu Wina a od dwóch lat, dzięki firmie Kondrat Wina Wybrane, w szerokim wyborze od wytrawnego Furminta po Esencję.
Tydzień temu wina z Disznókő zaprezentował w Warszawe, w restauracji Oliva na Ordynackiej, László Mészáros, dyrektor generalny firmy, zaproszony przez swojego importera.
Wytrawny Furmint robi się w Disznókő regularnie jako bezbeczkowe, średnio pełne wino o dobrej kwasowości i sporej dawce nut cytrusowych. Rocznik 2014 degustowany w ubiegłym tygodniu trochę mnie zaskoczył pełniejszym owocem, znacznie wyraźniejszą mineralnością, poważniejszym niż zwykle charakterem. Wino warte uwagi, zwłaszcza przez Bożym Narodzeniem, jest już jednak prawie wyprzedane – sezon 2014 dał wyjątkowo mały plon.
Oprócz win Aszú w Disznókő robi się oba rodzaje prostszych (przynajmniej technicznie) win słodkich: Late Harvest i Szamorodni. Pierwsze jest bardziej owocowe, świeższe. Drugie spędza więcej czasu w beczce, wybiera się na nie owoce mocniej zarażone szlachetną pleśnią i bardziej skoncentrowane. Ma więcej złożoności i zazwyczaj nieco wyższy poziom alkoholu. Disznókő traktuje ten gatunek bardzo poważnie, co podkreśla teraz jego nowa etykieta z liczbą 1413 – rokiem, w którym po raz pierwszy zapisano nazwę winnicy Disznókő.
Late Harvest 2012 jest bardzo intensywne. Czuć w nim silny aromat brzoskwiń, słodkich melonów i ananasów. Usta są dość gęste, gładkie, kremowe. W zakończeniu można doszukać się mineralności. Niewysoka jest za to kwasowość (110 g/l cukru i 6,5 g/l kwasów).
Szamorodni 2012 jest nieco słodsze (125 g/l cukrów) i nieco bardziej kwasowe. Zawiera niecałe 7 g/l kwasów ale, jak mówił László, ma wyraźnie niższe pH od wina Late Harvest, co jest rezultatem dużego udziału owoców z parceli Kapi mającej glebę o większym udziale minerałów wapnia i magnezu. W efekcie, słodycz jest tu lepiej zrównoważona, wino nie jest tak kremowe i gęste, za to ma więcej pikantności, wyraźniejszą goryczkę i owoc bardziej zdominowany przez nuty moreli, również suszonych, z dodatkiem żywicznego mango.
Spróbowaliśmy trzech win Aszú z dość odległych od siebie roczników 2007, 1999 i 1993, co dało nam pojęcie o ewolucji win tego gatunku. Różniły się one także koncentracją. Im dalej sięgaliśmy wstecz tym były słodsze.
Aszú 5-puttonowe z roku 2007 jest winem wciąż dość młodym, intensywnie owocowym, delikatnym, nie tylko brzoskwiniowym ale też trochę mandarynkowym, rumiankowym, lipowym. Jak przystało na gorący rocznik kwasowość nie jest zbyt wysoka.
Uważa się, że wina Aszú z rocznika 1999 będą należały do najbardziej długowiecznych. W 6-puttonowym winie z Disznókő wysoką kwasowość (11 g/l) czuć już w ataku. Poza tym sporo suszonych owoców, skórka pomarańczy. Cukier, którego jest przecież 170 g/l nie zwraca na siebie uwagi. Bogate i bardzo energiczne, pomimo swojego wieku, wino.
Wino z 1993 oznaczone jest jako Aszú Eszencia ale nie ma o wiele więcej cukru od poprzednika (182 g/l). Kolor jest znacznie ciemniejszy. Jak tłumaczył László wynika to zarówno z wieku i ponad czterech lat spędzonych w beczce jak też z 10% dodatku tokajskiej esencji. W tym winie obok nut suszonych owoców obecne są już wyraźnie nuty toffi i kawy, herbaty, goździków i innych korzeni. Jest to dojrzałe, bardzo złożone, poważne i piękne wino.
Mija drugi rok bez odwiedzin stowarzyszenia Tokaj Renaissance w Warszawie. Na szczęście, dzięki wydarzeniom organizowanym przez poszczególnych importerów i producentów, takim jak seminarium László Mészárosa, wciąż możemy mieć poczucie, że jesteśmy blisko Tokaju.
Pod szamorodnim ma pan 2 razy cukry, poza tym bardzo ciekawy artykuł (zwłaszcza dla mnie, patrząc z perspektywy Budapesztu).
Dziękuję, za drugim razem miały być kwasy. Poprawiłem.