W 1920 roku ukazała się w Londynie książeczka „Pole and Czech in Silesia”. Zawiera osobiste wspomnienia Jamesa A. Roya z pobytu w Czechach, na Śląsku Cieszyńskim, w Krakowie i Warszawie. W roku 1919 James A. Roy został członkiem międzysojuszniczej komisji kontrolującej, mającej łagodzić napięcie wokół polsko-czechosłowackiego sporu o Cieszyn.
Członkowie komisji wydelegowanej przez mocarstwa sprzymierzone dla zbadania spraw polskich. Posiedzenie w pałacu Kronenberga, Warszawa, 1919. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Książkę czyta się wartko. Zawiera ciekawe obserwacje obyczajowe goscia z Wysp. Niniejszy wpis zawdzięcza zaś relacji z wizyty w piwnicy Fukiera, która miała miejsce w kwietniu 1919 roku.
„W piwnicach Fukiera – najstarszych i najwyborniejszych na świecie – piliśmy Tokaj mający siedemdziesiąt lat. Pokazywano nam też wina w dziwacznych, oplecionych pajęczynami butelkach przypominających kształtem krynoliny, napełnionych winem jeszcze w czasach Jakuba I. [król Anglii 1603-1625]
Jest jednak niemożliwe aby osoba postronna zdobyła któreś z tych win, gdyż wszystkie butelki są podzielone między polską arystokrację i wydawane z piwnicy tylko przy okazji szczególnie ważnych wydarzeń rodzinnych.
Album, który Monsieur Fukier przedstawił nam dla złożenia autografów zawiera nie tylko ołówkowe i atramentowe szkice wykonane przez najwybitniejszych współczesnych artystów polskich ale też podpisy wszystkich najważniejszych wojskowych, polityków i władców państw centralnych.
Piwnice, pokryte grzybem, oblepiającym je swoją wiekową siwizną, niezwykle długie i masywne przedstawiały cudowny widok, kiedy szliśmy potykając się, od komory do komory, krętymi przejściami, kutymi w litej skale, przyświecając sobie tylko jedną świeczką, niesioną przez Monsieur Fukiera, który prowadził nas i pełnił rolę cicerone.”
Piwnice fukierowskie, 1935 r. Fot. Witold Edward Koneczny. Zbiory Muzeum Powstania Warszawskiego.
Wspaniała księga gości nie przetrwała chyba II wojny światowej. Opowiada o niej „Monsieur Fukier” we “Wspomnieniach staromiejskich” a dokładny przegląd jej treści opracował Roman Zrębowicz (U Fukiera, w Spotkania z czasem, WŁ, 1963).
Oto fragment artykułu Romana Zrebowicza poświęcony wspomnianym przez Roya ilustracjom. Dotyczy akurat roku 1919.
„Rok 1919. Przewracamy karty dalej. Coraz częściej bawią oko szkice i rysunki naszych wybitnych malarzy. A więc Wojciecha Kossaka, Tadeusza Pruszkowskiego, Szczepana Felsztyńskiego, Józefa Ryszkiewicza. Zwraca z kolei uwagę świetny rysunek ołówkowy Zofii Stryjeńskiej, przedstawiający szlachcica przy karabeli, który w drżącej od nadmiaru wypitego wina ręce trzyma świecę nad beczką. Pod ilustracją widnieje wiersz:
Świetna była wina kapka,
Trzęsie się malarce łapka,
Gdy piwniczną woła zjawę,
By Fukiera uczcić Sławę.”
W Internecie można obejrzeć zdjęcia trzech kart z tej księgi. Na jednej widać autograf króla Bawarii Ludwika („Słyszałem, ze pańskie wina im starsze tym lepsze. Chętnie spróbuję, lecz co powie na to mój leibmedyk?” H. M. Fukier, Wsp.st.). Na drugiej podpisał się Achille Ratti, wizytator apostolski i nuncjusz w Warszawie w latach 1918-1920 a od 1922 papież Pius XI. Na trzeciej autograf zostawił marszałek Foch.
Jak widać na zdjęciach z holenderskiego archiwum te zacne autografy zostały w latach trzydziestych otoczone wpisami osób chcących chyba w ten sposób zbliżyć się do historycznych postaci. Dlaczego dopuszczono do czegoś takiego? Może jest to świadectwo obniżenia lotów przez firmę po bankructwie Henryka M. Fukiera w 1927 roku?
„Za rządów Krzemińskiego sława dobrych win u Fukiera się skończyła, gdyż kupował on tanie wina francuskie od importerów i sprzedawał je za wysoką cenę.
Kiedyś, pamiętam, około dwunastej w nocy przyszedł do Fukiera Wieniawa Długoszowski, w mundurze generała, ze swoim towarzystwem. Sala była rozbawiona. Pijane damy zaczęły krzyczeć do niego, aby im zaśpiewał “Sambrę i Mozę”, slynną piosenkę francuską z czasów wielkiej wojny. Wieniawie się to nie podobało i natychmiast wyszedł z całym towarzystwem.”
Wiesław Wiernicki, „Wspomnienia o warszawskich knajpach”, Spojrzenia, nr 111. Na podstawie rękopisu Władysława Płachcińskiego)
James A. Roy pisał też, że najstarsze wina nie znajdowały się w zwykłym obrocie handlowym. Ubiegać się o prawo zakupu mogli tylko ludzie wysoko urodzeni, gdy zachodziły poważne okoliczności. O tym, że najstarsze wina wydawano w wyjątkowych wypadkach pisał też Henryk Maria Fukier, we „Wspomnieniach staromiejskich”. Oczywiście, w latach pięćdziesiątych, nie chwalił się już przywilejami jakie miała u niego arystokracja. Wspominał za to, że stare wina Fukierów słynęły z mocy leczniczej i nie odmawiano ich potrzebującym, gdy zwracali się po lekarstwo dla ciężko chorych. To też się z czasem zmieniło. W znanych nam kartach win z końca lat dwudziestych i z lat trzydziestych, Tokaj z 1606 roku wyceniono na 450 zł za butelkę.
Interesujący wpis! Bardzo podobają mi się przytoczone tu wspomnienia, bo ukazują koloryt i czasów i miejsca, pokazują Warszawę, która ostatecznie wyzionęła ducha w Powstaniu w braterskim uścisku totalitaryzmów. Cóż, pozostały strzępki legendy, ale dobrze że udaje się powoli rekonstruować obraz tego, co Fukierowie wnieśli do kultury winiarskiej w Polsce i w Europie. Czekam więc z niecierpliwością na dalsze odcinki “Opowieści Fukierowskich”. A tak na marginesie, takie postaci jak Fukierowie pokazują, że nie powinniśmy mieć kompleksów kulturowych nawet na gruncie winnym, tylko trzeba brać się do odtwarzania tradycji, tak jak to zrobili w wielu innych miejscach.
Dziękuję również za zwrócenie uwagi na to, że niektórzy rodacy (myślący tylko w kategoriach ekonomicznych) też przyłożyli się do upadku kultury wina w Polsce. Była to kultura szeroka, ale jej rdzeń z konieczności musi chyba mieć coś z ducha arystokracji (raczej nie tyle formalnej, co na pewno duchowej).
Pozdrawiam serdecznie,
PP
No właśnie. Na sam komunizm wszystkiego zrzucić nie możemy. Pozdrawiam!
Z wielką ciekawością czytam twoje posty Gabriel! Są wspaniałe i historycznie wciągające. Czekam na następne.
Dzięki Jacku. Jestem włlaśnie w drodze do … Tokaju i Eger. Do zobaczenia!
wlaśnie dostalem następny dzięki i do zobaczenia w Tokaju!