725 lat temu, w maju, spisano dokument, w którym pojawiła się wzmianka o Muszynie, najstarsza jaką znamy. Była to fraza mówiąca, że Muszyna leży przy granicy z Węgrami. Dowód starożytności naszej miejscowości jest zarazem pamiątką trwającej wiele wieków bliskości Węgier. Muszyna nie była w 1288 jeszcze miastem ale wsią i gródkiem strzegącym granicy państwowej i szlaku wzdłuż Popradu.

Fot. almanachmuszyny.pl
Spotkaliśmy się wczoraj w gościnnej willi nad Popradem (i na lewym brzegu Muszynki, przyłączonym w XIV wieku na krótki okres czasu do Węgier) z okazji tej rocznicy oraz Dnia Flagi a także by rozpocząć sezon ogrodowych spotkań miejscowych i dojeżdżających Muszynian.
Szumiał Poprad, orkiestra dęta grała w ruinach zamku pieśni maryjne. O zmierzchu zaczęły między nami latać nietoperze. Zakochani w Spiszu gospodarze rozlewali w kieliszki wina słowackie a ja otwierałem po kolei butelki przywiezione ostatnio z Tokaju, który na szczęście nie odsunął się od nas ani na krok, choć oddaliły się od Muszyny Węgry.
W końcu, odpowiedniej pogody i okazji doczekało się przeznaczone na letnie wieczory Fecsegő 2011 z winiarni Lenkey – bardzo kwasowy “zieleniak” z nutami cytryny i białego grapefruita.
Bardzo dobrze wypadło w tych okolicznościach, nowe wino wytrawne Zsolta Bergera „Karadi-Berger Furmint 2011”, wzbogacone szczodrze hárslevelű, redukcyjne, znacznie lżejsze od jego wcześniejszych win wytrawnych. Przystępne, można je pić z przyjemnością bez jedzenia. Ma ładny, dość intensywny aromat z nutami melonów i jabłek, nieagresywną kwasowość i odrobinkę dwutlenku węgla.
Najpełniejszym z tokajskich win wytrawnych, jakimi się raczyliśmy było Dűlő Hazásság 2007 z winiarni Lenkey. Może nie tak wykwintne jak wino Zsolta Bergera ale za to wyjątkowo bogate, z intensywną brzoskwinią w nosie i ustach, naprawdę smaczne. Wino spędziło ponad rok w beczce. Zrobiono je z furmintu (75%) i hárslevelű.
Kiedy po zmroku została nas już tylko garstka i przenieśliśmy się na werandę otworzyłem to szczególne wino, które podarował mi w lutym Géza Lenkey. Lenkey 6 Puttonyos Aszú 1999 – pierwszy rocznik winiarni, pierwsze i ostatnie aszú jej twórcy – ukończone przez jego dzieci, rocznik mający sławę najlepszego po 1988. Piłem w ostatnich miesiącach kilka 6P 1999 (Disznókő, Bodnár, Orosz Gábor). Żadne z nich nawet nie zbliżało się do Aszú Lenkey, gdy chodzi o wyraźną, świeżą kwasowość (10 g/l kwasów, 168 g/l cukrów). Miałem wrażenie, że ewolucja owocu przebiega w nim również powoli. Podejrzewam, że to pochodzące z Mád Aszú, będące też cenną rodzinną pamiątką, będzie wyjątkowo długowieczne.
Jutro w Muzeum Państwa Muszyńskiego (godz. 11) odbędą się, w formie spotkania obywatelskiego, nieco poważniejsze obchody rocznicowe z okolicznościowym wykładem prof. Kazimierza Przybosia. Zainteresowanym lecz nie mogącym do nas dołączyć polecam jego artykuł “Pierwsze archiwalia Muszyny”.