Są takie miejsca w Tokaju, do których ucieka się myślami z burych, głośnych wielkomiejskich ulic. Czasem wyobrażam sobie, że siedzę na wzgórzu Świętego Tomasza kolo Mád. Oparty plecami o kamienny murek, popijam zimnego furminta popatrując na Becsek. Kojąca jest też myśl o bujaniu się w hamaku rozwieszonym między (dość wątłymi w rzeczywistości) drzewami w okolicy winnic Lónyai i Kassai na górze Tokajskiej, skąd widać całe Pogórze od Sátoraljaújhely do Disznókő a za „dziczą skałą” w głąb ku Mád i Abaújszántó. Bujam się i próbuję rozpoznawać grzbiety, szczyty i winnice.
Ostatnio jednak najczęściej odpoczywam myśląc o Csirke, winnicy należącej do Sarolty Bárdos i Pétera Molnára (Tokaj Nobilis), niedaleko od Bodrogkisfalud, w odsuniętej od drogi, schowanej za Zamkową górą (Varhegy), cichej, odludnej dolinie, w której większość dawnych winnic wciąż zarastają chaszcze, nad wszystkim pochyla się las a wysoko nad lasem krążą drapieżne ptaki.
Tao Tokaju
Na warszawskiej degustacji „Taste Tokaj” czekała na mnie wspaniała niespodzianka. Sarolta zrobiła wino, które pochodzi z tego miejsca i co więcej przywołuje jego nastrój. Jest to wytrawny furmint z 2011 roku o nazwie Susogó (czyt. Szuszogo), co znaczy „szelest”. Wino powstało z owoców rosnących na małym skrawku parceli, na którym glebę stanowi skała andezytowa. Tak się składa, że jest to miejsce na skraju winnicy, blisko drzew, których liśćmi stale porusza wiatr. Na podniebieniu wrażenie ciszy i spokoju wywołuje stosunkowo niewielka kwasowość, gładka (matowa?) faktura i lekka słoność. Kiedy Sarolta opowiadała o czarnych kamieniach, między które krzewy zapuszczają swoje korzenie, wino na podniebieniu zmieniało się w andezytowy kamyczek.
Było to jedno z bardziej oryginalnych i, jeśli dobrze zauważyłem, kontrowersyjnych, win na degustacji (obok win Samuela Tinon i Aszú 6P 1999 Gábora Orosza). Myślę, że jest ciekawym studium specyficznego terroir. Cieszę się, że nie wszystkim przypadło do gustu. Głośny aplauz nie pasowałby do cichego szelestu liści wokół Csirke.
Winnica Csirke w zimie Fot. Tokaj Nobilis
A mnie się baaardzo podobało. Najlepsze wino dnia, choć pewnie Sławek Hapak by grymasił, że mało tokajskie
No to jest nas dwóch!
Hars Sarolty z Bárakónyi robi furorę w relacjach z degustacji. O Susogó na razie cicho, że aż słychać jak liście szeleszczą na etykiecie.