Ostatni weekend przyniósł parę ciekawych wydarzeń na Sądecczyźnie. Oto Nowy Sącz ma swój winiarski festiwal i to bardzo obiecujący. Zorganizowała go firma handlowa Rafa prowadząca popularne delikatesy przy ul. Węgierskiej 78 a od roku importująca ciekawie wyselekcjonowane wina. Podczas gdy wielu importerów ogranicza się tylko do jednej tokajskiej etykiety, w Rafie znajdziemy wina aż czterech winiarni działających u podnóży góry Tokajskiej.
Festiwal przez dwa dni wypełniał gwarem Miasteczko Galicyjskie, zbudowane niedawno w okolicach skansenu w Nowym Sączu. Składa się ono z kilkunastu budynków charakterystycznych dla galicyjskiej prowincji – ratusza, dworu szlacheckiego, karczmy, chałup. Znajdują się w nich ekspozycje przybliżające życie takich miejscowości, dawne zakłady rzemieślnicze, sklepy. Jest nawet C.K. urząd pocztowy, w którym można kupić i wysłać reprinty pocztówek sprzed „tamtej wojny”. Centrum tego założenia jest wybrukowany rynek – nie za duży, nie za mały lecz, jak się okazało, w sam raz na winiarskie festiwale. Nie tylko winiarskie, festiwal miał w nazwie też kulturę kulinarną i oprócz win degustowano na nim wędliny, sery, „węgierskie specjały”, wypieki, oliwy, naturalne łąckie soki i wina owocowe. Prezentowane były kieliszki i karafki (Schott), antyki i pewnie wiele innych rzeczy …
Była scena, konferansjerka, wywiady z producentami, konkursy, koncerty, cykl ciekawych seminariów wprowadzających w świat win, przeprowadzonych przez Pawła Chojnackiego. Drugiego dnia przyszedł czas na bardziej zaawansowaną prezentację kilku obecnych na festiwalu winiarni, z udziałem winiarzy i ich przedstawicieli.
W ramach taniego biletu wstępu (15 zł.) oprócz wstępu na oba dni, kieliszka, kuponu rabatowego na zakup win w delikatesach Rafa i udziału w degustacjach, dostawało się kupon na gorące danie kuchni regionalnej jednego z kilku regionów reprezentowanych na festiwalu przez pochodzące z niego wina lub inne produkty.
Miło mi donieść, że dzięki Rafie dostępne są znowu w Polsce wina Tokaj Nobilis, o których niedawno pisałem. Sarolta odwiedziła Nowy Sącz razem z rodziną i prezentowała trzy wina, które można już kupić w delikatesach przy Wegierskiej – wytrawny Furmint 2010 (ok. 32 zł.), półwytrawne Sárga Muskotály 2009 (ok. 32 zł.) i Kőversölő 2008 z późnego zbioru (ok. 38 zł.). Podaję ceny ponieważ uważam je za bardzo atrakcyjne i ilustrujące politykę cenową Rafy. Sarolta podbiła serca publiczności, która uznała jej Sárga Muskotály za najlepsze wino białe festiwalu.
Druga firma, której pojawienie się w Polsce może być, moim zdaniem, wydarzeniem to Tokajicum. G. Rohaly & G. Mészáros pisali w swoim przewodniku, że winiarnia ta pokazuje granice możliwości furmintu. Autorom chodziło o ekstraktywne wino Héja z moszczu macerowanego długo razem z owocami, zbliżającego się kolorem do różu. Tego w Nowym Sączu skosztować nie mogliśmy ale Furmint Hordóvalógátas (barrique selection) 2006 też odbiegał daleko od wszystkiego, co do tej pory piłem. Jest to pełne, ciężkie wino, przypominające wytrawną Fordítás, radzące sobie dobrze z dużą dawką beczki, mające intensywny żółty kolor pozbawiony śladów jakiejkolwiek bladości, nie mówiąc już o zielonych refleksach. János Fogl, enolog firmy, na moje zdziwienie i próby podpytywania, „czy to aby późny zbiór” wzruszył ramionami i wymruczał „Furmint taki jest…”, co mnie rozbawiło. Zdaje się, że to wino robił jeszcze jego poprzednik, może stąd ta flegma?
Drugi Furmint Tokajicum – Darázskő 2009 to już typowe nowoczesne wytrawne wina tokajskie o wyraźnym elemencie mineralnym, zawdzięczanym glebie bogatej w tufy riolitowe. Wino dostało rok temu nagrodę Regional Trophy w konkursie magazynu Decanter, w kategorii ekonomicznych win białych oraz najwyższą ocenę magazynu (pięć gwiazdek).
Absolutną rewelacją jest dla mnie słodkie Reneszánsz Cuvee 2008. Nazwa upamiętnia 550 rocznicę koronacji Macieja Korwina. Myślę, że wino jest godne królewskiego miana. Bardzo słodkie, powstało z winogron podsuszonych na krzewach ale chyba nie zaatakowanych przez botrytis cinerea. Jest przy tym bardzo łagodne, delikatne, pozbawione charakterystycznych dla win aszu goryczek, ziemistych lub grzybowych nut związanych z botrytis i wzmocnionej przez beczkę struktury. 11,5% alkoholu nie zakłóca w żaden sposób delikatnych wrażeń owocowo-miodowych. Rafa chce za to wino 59 zł. i jest to kwota porównywalna z ceną tego wina w wielu węgierskich sklepach internetowych, choć u producenta wino jest nieco tańsze.
Wina Tokajicum zrobiły na mnie tym większe wrażenia, że próbowałem ich tuż po winach pochodzących z nieodległej winnicy Hétszőlő. Ta marka też jest w ofercie Rafy. Wina Hétszőlő znane są z wyraźnego eksponowania lessowego terroir. Wielu publicystów (i winiarzy w rozmowach prywatnych) sugeruje, że z pięknie założonych winnic na południowych stokach góry Tokajskiej dałoby się zrobić ciekawsze wina i wiążą na to pewne nadzieje ze zmianą właściciela firmy, która nastąpiła w 2009 roku. Sprawa jest moim zdaniem dyskusyjna, gdyż wyraźnie zdefiniowany, przystępny styl zarówno aksamitnych, łagodnych, nieco przygaszonych win wytrawnych jak i miodowo-kwiatowych aszu jest jakimś walorem. W końcu gdzie mają powstawać „lessowe” tokaje jak nie tu?
Z drugiej strony, ciesząc wzrok piękną 55 hektarową, pnącą się ponad 150 metrów wzwyż winnicą, rzeczywiście aż chciałoby się widzieć w palecie jej produktów parę wyszukanych majstersztyków. Less nie powinien być wymówką.
Rafa sprzedaje aktualnie trzy wina Hétszőlő: słodkie Hárslevelű 2006 z późnego zbioru oraz dwa przyzwoite wina z niższą etykietą „Desewffy Kastély”: 3-puttonowe aszú 2003 i wytrawny Furmint 2009 (etykieta może niższa ale za to roczniki „wyższe”).
No i kolejny producent – Gróf Degenfeld. Podobnie jak Tokajicum, firma ma siedzibę w Tarcal ale część jej winnic leży poza tą miejscowością (m.in. w w Mad). Rafa sprzedaje wiele win tej szanowanej wytwórni, w tym słodkie wina z późnego zbioru, z których znam i lubię Fortissimo 2008 –miodowe wino z wyczuwalnym wpływem owoców botrytyzowanych. 49 zł. za butelkę, to kolejny przykład dobrej ceny Rafy.
Poza tokajami amatorzy win węgierskich mogli znaleźć na festiwalu dobre wina czerwone z Eger (Gróf Buttler, Kovács Nimród) i Szekszárd (Szent Gaál). Równie mocny jak węgierski był akcent włoski z udziałem win i przedstawicieli winiarni – Claudio Alario (Piemont), Spagnol (Veneto), Lusenti (Emilia Romagna), Cantine Casabella (Emilia Romagna), La Castellina (Toskania), Il Topello (Umbria).
Próbowałem też win morawskich (Tanzberg, Hruška, Vajbar, Moravčíkova), co skończyło się zakupem wina Tanzberg Vlašský Ryzlink ze stoku Železna. Wino lekkie, kwasowe, mineralne, żelazisto-słone (może zasugerowałem się nazwą winnicy). Stok podobno jest bardzo ceniony. Według Lecha Małysza tam powstają najlepsze włoskie rieslingi na Morawach.
Myślę, że przy takiej dozie inwencji i dynamice organizatorów oraz ciekawych propozycjach winiarskich impreza ma duże szanse na zyskanie rozgłosu i wpisanie się na listę wakacyjnych atrakcji Sądecczyzny (BTW Już niedługo Świeto Dzieci Gór).
Wspominając na wstępie o paru ciekawych wydarzeniach, miałem na myśli premierę najnowszego Almanachu Muszyny, z moim artykułem o spiskich początkach winiarni fukierowskiej. Napiszę o tym za parę dni.
- Relacja z pierwszego dnia na portalu Sądeczanin.info
Wielka szkoda tylko ,że dowiadujemy się tu o imprezie z RELACJI a nie z ZAPOWIEDZI… Na przyszłość bardzo proszę o info PRZED…
Rzeczywiście, ani widu ani słychu w zakładce “Tokajskie imprezy”, tak samo w widgecie Twittera. Narobiłem tych wodotrysków na stronie tyle, że nie nadążam z obsługą.
Wspominałem o festiwalu z wyprzedzeniem tylko na FB ale tutaj przecież tego nie widać. Poprawię się.
Na pocieszenie przypomnę, że wina festiwalowe dostępne są w sklepie na Węgierskiej.
Pozdrawiam.