Miasteczko Tokaj wciśnięte jest między Bodrog, Cisę i podnóża góry Tokajskiej (512 n.p.m.), której majestatyczna sylwetka zdobi także winietę tej strony. W październikową niedzielę udało mi się w końcu po niej pospacerować. Atrakcje takiej wycieczki stanowią dalekie widoki i parę miejsc na pikniki wśród winnic. Trafiła mi się, co prawda, rozmywająca widoki jesienna mgiełka ale i tak uważam spacer za bardzo przyjemny, zwłaszcza w części poniżej lasu, wśród winnic od strony Tarcal. W lesie jest trochę zbyt swojsko, “beskidzko” jak na wycieczkę w Tokaju.
Do piwnic czy na Łysą górę (Kopasz-hegy)?
Spacer można zacząć w Tokaju, na dobrze znanej amatorom win Dózsa György utca. Odnajdujemy czerwone znaki i wchodzimy za nimi na cmentarz. Łatwo tu zgubić szlak. Idziemy lekko w lewo w górę, po kamiennych stopniach. Ponad cmentarzem mamy pierwsze punkty widokowe, na miasto Tokaj, Bodrog, Cisę i równinę przez którą płyną. Wchodzimy w lessowy parów i dochodzimy nim do grzbietu. Otacza nas las liściasty, później mieszany.
Możemy teraz zdecydować o dalszym kierunku spaceru. Droga w lewo (znaki zielone) sprowadzi nas w dół. Za pół godziny możemy być w okolicach wejścia do winnic Hétszőlő. Można po nich przyjemnie spacerować (oznakowane ścieżki w winnicy, ławeczki, ładne widoki) a wracając do centrum miasta wstąpić do którejś z piwnic wrośniętych w stok Szerelmi, naprzeciwko stacji kolejowej. W sezonie są otwarte dla gości. Można je zwiedzać, pić i kupować wina.
Jeśli jednak skręcimy w prawo, to szeroką ścieżką będziemy łagodnie wznosić się w kierunku szczytu. Po drodze czeka na nas miejsce z odsłoniętym dalekim widokiem na Cisę. Na szczyt wzniesienia doprowadzają odchodzące w lewo znaki w kształcie czerwonych trójkątów. Jeżeli je przegapimy, to możemy dotrzeć na szczyt asfaltową drogą, do której doprowadzają nieco dalej czerwone znaki naszego szlaku z Tokaju do Tarcal. Zdobycie góry zajmuje około godziny.
Na szczycie mamy niewielki asfaltowy placyk oraz ogrodzoną i zamkniętą wieżę telewizyjną. Po raz pierwszy spoglądamy na zachód, na Wielką Równinę. W dole widzimy Tarcal z jego winnicami. Na paru drzewach wiszą pokazujące kierunek wiatru tasiemki, co potwierdza wcześniejsze informacje, że często bywają tu paralotniarze. Góra staje się miejscem aktywnego wypoczynku na większą skalę w zimie, kiedy spada śnieg i rusza wyciąg orczykowy na szerokiej przecince opadającej ze szczytu w kierunku północnym.
Do wieży telewizyjnej doprowadzona jest asfaltowa droga z Tarcal. Jest kręta, wąska, trochę zniszczona ale przy dobrej pogodzie każde auto osobowe pokona ją bez problemu. Przy wyjeździe z Tarcal mija się krzyż upamiętniający mieszkańców wywiezionych w 1945 do obozów pracy w ZSRR. Około 200 tysięcy Węgrów nie powróciło już z takich wywózek. Później droga jest mało ciekawa, najpierw w dolince, dość szybko wpada w las. Jadąc w górę można się zatrzymać na leśnym parkingu przy wspomnianej wcześniej przecince zamieniającej się zimą w trasę narciarską.
Najciekawszy odcinek spaceru do Tarcal to dalszy ciąg czerwonego szlaku, który porzuciliśmy, żeby wejść na szczyt góry. Idąc nim dalej najpierw przecinamy stok narciarski, zaraz za nim dochodzimy do asfaltowej jezdni. Jeszcze chwilę idziemy przez las a potem, nadspodziewanie szybko, wysoko nad Tarcal znajdujemy się wśród dobrze utrzymanych winnic. Wtapiają się ładnie w naturalne otoczenie, przeplatają z zagajnikami, krzakami, łączkami.
Nad górą często krążą drapieżne ptaki. Są najwyraźniej w sojuszu z winogrodnikami, skoro tam gdzie ich brakuje można zobaczyć czasem wycięty kontur sokoła zawieszony na wysokich słupach. Jeśli pogoda dopisuje, to znajdziemy tu sobie gdzieś na łączkach pod lasem, przy szpalerach winorośli miłe miejsce na dłuższy odpoczynek. Widoki są piękne.
Dalszy spacer szlakiem jest wciąż łatwy, przyjemny i widokowy, wymaga jednak przytomnego umysłu. Wkraczamy bowiem w obszar wyrobisk dawnych kamieniołomów, oglądamy sporo urwisk, skalnych podcięć. Zgubienie ścieżki może być niebezpieczne. Ujawnia się w tych miejscach różnorodność tutejszych gleb. Czasem widzimy w odsłoniętym przekroju wielometrowe warstwy lessu, a całkiem niedaleko jakieś inne skały. Potwierdza się to, co mówią winiarze: terroir góry Tokajskiej, zwłaszcza części należącej do Tarcal, to nie tylko less. W wielu miejscach jego warstwy są cienkie a pod nimi znajdują się wartościowe dla winiarstwa skały (np. piroksen, dacyt, andezyt). W ostatnich latach coraz więcej win przypomina, jak bogate możliwości dają tutejsze parcele i odnawia ich nieco przyblakłą sławę (np. etykiety Kikelet, Gizella, Balassabor).
Najciekawszą, bardzo malowniczą geologiczną odkrywką jest krater byłej kopalni częściowo zalany wodą. Jest stromy, głęboki na ponad 20 m. Trzeba bardzo uważać zbliżając się do jego krawędzi! Bezpieczniej jest oglądać go z poziomu lustra wody – wejście drogą od strony Tarcal. Zbliża się do niego później nasz szlak.
Dalej spokojnie schodzimy między zabudowania Tarcal, jednej z najważniejszych winiarskich wsi regionu, siedziby m.in. wytwórni Királyudvar, Gróf Degenfeld, Andrássy, Tokajicum oraz niewielkiej ale należącej do ścisłej czołówki regionu Kikelet.
Ciekawie byłoby zamknąć pętlę wracając pieszo do Tokaju wzdłuż podnóży góry i leżących na nich winnic, w dalekiej przeszłości najsłynniejszych w całym regionie. To tam leżała historyczna Mezes Mály (dziś nazwa innej znakomitej parceli na północ od Tarcal). Tam zobaczymy stoki Thurzó i Szarvas. Interesujące mogą też być spacery lub wycieczki rowerowe po północnej części masywu, z niewielkim wyniesieniem Kassa lub trasa z Tarcal przez wzgórze Świętej Teresy do Bodrogkeresztúr (w okolice wzgórza Dereszla). Nie wiem, czy prędko się o tym przekonam, ponieważ do wędrówek zapraszają też wzgórza wokół Abaújszántó, Mád i Erdőbénye.
- Na wycieczkę warto wziąć mapę.
- Wojciech Bońkowski pisze o pochodzących z Tarcal znakomitych winach Stephanie Berecz (Kikelet).
- W regionalnym Muzeum Tokaju można było jeszcze rok temu kupić film DVD o środowisku przyrodniczym góry Tokaj – z angielskimi napisami.