Z Kossuth tér, centralnego placu Tokaju, odchodzi w kierunku zachodnim, czyli ku górze Tokaj, spokojna Dózsa György útca. Przyjemnie się po niej spaceruje, na przykład odwiedzając położone przy niej bardziej lub mniej znane winiarnie i piwnice (tu mają siedziby m.in. Dobogó i Himesudvar) Można też pójść dalej, minąć ostatnie domy i leśną drogą dojść aż na szczyt góry. Wcześniej jednak, na samym, niemal, początku tej ulicy, pod numerem drugim, warto odwiedzić żółty budynek Tokaji Hegyaljai Borok Háza, czyli Dom Win Pogórza Tokajskiego, miejsce promocji lokalnego winiarstwa. Urządzona na jego parterze wystawa pozwala dowiedzieć się paru rzeczy o tokajach.
Przed wejściem do środka, w dobrze wyeksponowanym miejscu na murze schodów wita gości kamienna tablica upamiętniająca postać Roberta Wojciecha Portiusa, krośnieńskiego kupca, żyjącego w siedemnastym wieku, wprowadzającego na szeroką skalę tokaj do Polski i Europy.
Kilka sal parteru zajmuje nowoczesna, przyjemna dla oka i niemęcząca multimedialna ekspozycja. Na początku pokazane są różne typy gleb spotykane w winnicach regionu. Objaśnienia w kilku językach (w ubiegłym roku jeszcze bez języka polskiego) wyświetlane są na dotykowych ekranach LCD.
Następnie, w przyciemnionym hallu można zobaczyć jak zmienia się barwa win Aszú wraz z ich wiekiem a rysunki na podświetlanych planszach przedstawiają morfologię tutejszych odmian winorośli. Najciekawsza jest chyba następna sala. Pod umocowanymi na ścianach butelkami z winami znajdujemy nasączone aromatycznymi substancjami… dyskietki. Dają one pojęcie o typowych składnikach „bukietu” win tokajskich i jego ewolucji w czasie. Do odwiedzenia dla chętnych pozostaje jeszcze niewielka sala projekcyjna i rzut oka na prezentowane tam materiały filmowe.
Wystawa nie nuży, nie trzeba rezerwować na nią dużo czasu, nie wymaga specjalnego skupienia i z pewnością nie rozbije spacerowego nastroju. Daje za to ogólne pojęcie o winach tokajskich i może być dobrym uzupełnieniem wiedzy zdobytej podczas degustacji w okolicznych piwnicach. Chyba lepiej spełniałaby swoją promocyjną funkcję, gdyby wstęp na nią był darmowy. Za jej obejrzenie w sezonie 2010 należało jednak zapłacić 400 HUF.