Tarcal jest małą miejscowością położoną u zachodnich podnóży góry Tokaj a więc po przeciwnej stronie niż miasto, które obecnie użycza jej swojego imienia. Kiedyś zresztą ta góra nosiła nazwę Tarcalskiej. Późniejsza zmiana jest świadectwem przegranej rywalizacji o prymat w regionie. Atutami Tarcal były znakomite winnice – nikt chyba nie przeczy, że lepsze niż te należące do miasta Tokaj. Znaczenie Tokaju opierało się z kolei na położeniu u połączenia Cisy i Bodrogu pozwalającym wznieść warownię i tworzyć wokół niej ośrodek administracji i kupiectwa.
Wracając jednak do winnic Tarcal – dwie z nich uważano w osiemnastym wieku za najlepsze w całym regionie. Pierwsza to Szarvas, połozona na południowym stoku góry Tokaj (zwanej też Łysą). Kiedy po 1989 przystępowano do prywatyzacji winnic, tę w całości zachował dla siebie jej państwowy właściciel.
Druga to Mézes Mály, leżąca na stoku wzgórza Świętej Teresy, którego szczyt zdobi, widoczna z daleka okrągła, barokowa kapliczka. Z miodem w nazwie, przez stulecia uważana była za źródło wyjątkowo dobrych win. Dziś potwierdza swoje walory w produkowanych tam przez Royal Tokaji winach Aszú. [Sprawa jest trochę skomplikowana. Nazxwa Mézes Mály oznaczała dawniej cały pas winnic między Tokajem i Tarcal i to on cieszył się szczególną sławą]
W styczniu 1849 roku na terenie tej winnicy – lub w jej najbliższym sąsiedztwie – rozegrała się ważna bitwa Węgierskiej Wiosny Ludów. O jej wyniku zadecydować miał brawurowy atak młodych polskich żołnierzy.
Rok Wiosny Ludów był rokiem niespokojnym również na ziemiach polskich. Wiosną wybuchło powstanie w Poznańskiem. Później nadzieje budziła rewolucja na Węgrzech. W Krakowie i Lwowie gromadziła się pobudzona do czynu młodzież. Dyskutowano o wolnej ojczyźnie i demokracji. Rodziła się idea uformowania polskich oddziałów na Węgrzech. Miałyby one wziąć udział w walkach z Austriakami a w dogodnym momencie przekroczyć granicę Polski i wzniecić w niej powstanie. Nie było to jednak proste wobec trudnej sytuacji wojennej Węgrów. Formowane naprędce oddziały polskich ochotników początkowo dołączane były do różnych formacji węgierskich.
Jednym z takich oddziałów była dywizja pułkownika Jerzego Bułharyna, weterana powstania listopadowego. Na początku 1849 roku, wraz z korpusem generała Klapki, została wysłana z Miszkolca na spotkanie nadciągających z Galicji przez Przełęcz Dukielską, wojsk generała Schlicka. Zajął on Preszów i Koszyce, po czym kierował się dalej na południe, doliną rzeki Hornad. W Abaújszántó wojska obu stron wkroczyły na tereny tokajskiego regionu winiarskiego, staczając przy tym pierwsze potyczki. Kolejne stacje cofających się wojsk to również miejscowości świetnie znane miłośnikom win – Tállya i Mád.
21 stycznia pułkownik Bułharyn zatrzymał się ze swoimi żołnierzami w Tarcal. Szykowano się do bitwy, która mogła nastąpić następnego dnia. Pan pukownik udał się do Tokaju na wydaną przez dowództwo węgierskie sutą wieczerzę z „różnemi napojami”. Wkrótce w okolicy pojawili się Austriacy. Następnego ranka, od samego świtu wisiała wszędzie gęsta mgła. Widać było najwyżej na siedemdziesiąt kroków. Być może właśnie taka pogoda opóźniała działania Austriaków. W końcu jednak, około południa przystąpili do natarcia. Warunki toczenia bitwy były niezwykłe. Z mgły, jeszcze gęstszej na górze niż w samym miasteczku, wyłaniały się nagle pędzące gdzieś postaci i po chwili we mgle ginęły. Rozlegały się komendy nie wiadomo przez kogo i do kogo kierowane. W konsekwencji wrogie bataliony stawały o kilka kroków od siebie i pertraktowały kapitulację, nie wiedząc za dobrze, kto komu ma się poddać.
Austriacy uprzedzili siły powstańcze i zajęli wzgórze Świętej Teresy, punkt strategiczny i kluczowy dla zmagań. Z odbiciem tego punktu, w którym wróg umacniał się z każdą chwilą nie można było zwlekać. Pułkownik Bułharyn poderwał garść Polaków do ataku:
„Bracia! Na was przyszedł teraz moment decydujący! Rzućcie się z bagnetem i utrzymajcie górkę! Młodzież waleczna, z prawie samej inteligencji złożona kilka razy krzyknęła “wiwat!” i z największym zapałem pod komendą Idzikowskiego majora rzuca się naprzeciw nieprzyjaciela.”
Młodzież zdobyła i utrzymała „górkę”, decydując w ten sposób o sukcesie całego starcia. Był to pierwszy poważniejszy sukces wojsk powstańczych od wielu tygodni, początek dobrej passy. Następnego dnia bito się z powodzeniem w Bodrogkeresztúr. Pamiątką tej bitwy jest armatnia kula w budynku stanowiącym wejście do labiryntu piwnic pod wzgórzem Dereszla. Tydzień później bito się, również zwycięsko, w Tokaju. Bitwy te przeszkodziły Austriakom w forsowaniu Cisy i parciu na południowy wschód Węgier. Były zapowiedzią wiosennych sukcesów, które sprowokowały ostatecznie Węgrów do zadeklarowania niepodległości.
Oprócz jesiennych, dobroczynnych oparów niech będzie zapisana w historii Mézes Mály także ta gęsta mgła styczniowa, w którą wbiegli kiedyś młodzi Polacy z bagnetami na karabinach.
Literatura:
Jerzy Bułharyn, Rys wojny węgierskiej w latach 1948 i 1849.
Józef Wysocki, Pamiętnik jenerała Wysockiego, dowódcy legionu polskiego na Węgrzech z czasów kampanii węgierskiej w roku 1848 i 1849.
- O udziale Polaków w Węgierskiej Wiośnie Ludów przypomina grupa rekonstrukcji historycznej “Wysocki Legio”.